Do chodzących na setkę

Dobra, trzeba coś z tym zrobić - więc nawiedzę Was w najbliższy wtorek (23.06) i może, miast bezproduktywnego ględzenia dla odmiany zaczniemy coś ustalać...

Przeczytałem dzieło pana Kinga i qrde, my jednak jesteśmy całkiem normalni... Co trzeba brać, żeby coś takiego wymyślić
Z drugiej strony co trzeba brać, żeby brać z niego przykład
Moje pytanie zasadnicze na jutro do wszystkich: Czym należałoby maszerujących motywować, żeby za szybko nie odpadali (odstrzelenie chyba nie wchodzi w rachubę, ale musi to być jakiś potężny straszak )
Pozdrawiam. Qba

A jak będę stary zgrzybiały...

Wszystkich, którzy niecierpliwie wyglądali mojego przybycia wczoraj (a mam nadzieję, że jest tego spora gromadka) przepraszam, ale niestety sprawy zawodowe sprawiły, że dopiero o 20.30 wyjeżdżałem z Malborka. W tej sytuacji sami wicie, rozumicie... Drugie podejście za tydzień?!

Na razie Wieko masz zasługę w zwiększaniu czytelnictwa
Znowu pozbawiłam jakiegoś biedaka możliwości przeczytania jego 0,6 statystycznej książki w tym roku. King jest fantastycznym psychologiem (psychopatą?).

Qba! Ja myślę, że ta "impreza" w książce była ŁATWIEJSZA od Wiekowej, bo jeśli masz wybór iść albo zginąć to decyzja wydaje się dość prosta...
Zmotywować się bez straszaka trudniej. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń!

W oczekiwaniu na realizację planu kolegi Roberta zapoznałem się z dziełem Stephena Kinga i główkowałem nad jakąś propozycją. Wymyśliłem, że jak już się ten nasz "Wielki Marsz" odbędzie, to może do odpadających strzelać z paintballa. Zawsze jakaś atrakcja no i adrenalina większa Każdy biorący udział w marszu będzie miał motywację żeby przejść jak największy dystans.
Pozdrawiam prowodyra niniejszego pomysłu oraz oczekujących na jego realizację

Najbardziej łysy wśród wszystkich łysych Superturtysta promienisty Ramol Łysy

... i w tym roq znowu to zrobiłem (zresztą nie tylko ja). Z bólu stóp, kostek, łydek, kolan, ud, pachwin, pośladqw, krzyża, ramion i karku wniosqję, że Twój pomysł Wieko (a właściwie pana Kinga) jest sadystyczny, debilny i awykonalny.

ZRÓBMY TO

A jak będę stary zgrzybiały...

Z osób, które Qbóś miał na myśli i ja to zrobiłem... Przedreptałem "setkę". Trudno mi zatem nie zgodzić się z moim przedmówcą. Mało tego, popieram go w pełni, a zwłaszcza w jego apelu:
ZATYRAJMY SIĘ NA AMEN, NIECH NAM W PIĘTY I W OGÓLE W CAŁY UKŁAD SZKIELETOWY PÓJDZIE!!!
Nie wiem ile wytrzymam, ale jedno jest pewne: Nie chciałbym dostać z paintballa...
Pozdrawiam wszystkich wariatów, którzy lubią chodzoną masakrę.

Najbardziej łysy wśród wszystkich łysych Superturtysta promienisty Ramol Łysy

W ramach treningu przed projektem, mogłeś się Łysy Dachu Karpat postarać i wrócić z Kraju Środka na piechotę...

NO I CO ??? !!!
Przypuszczam, że nie ma kto napisać relacji, bo Gandzia wszystkich wystrzelała...

Przypomniał mi się ten wątek przy okazji Wings For Life - jedynego biegu, w którym to meta cię goni. Zasady WFL są zupełnie inne niż proponowane wyżej przez klasyka, ale równie ciekawe i nietypowe, bo biegacze startują, a pól godziny później rusza za nimi samochód pościgowy - kogo wyprzedzi, ten skończył swój bieg. Wygrywa osoba, którą meta dopadnie najdalej od miejsca startu.
Akcja jest medialna i charytatywna (ci którzy mogą, biegną dla tych co nie mogą, a wpisowe jest przeznaczane na badania nad leczeniem uszkodzonego rdzenia kręgowego), ale mnie się podoba przede wszystkim sportowo. Jak się przygotować do biegu na niewiadomo jakim dystansie i jaką obrać taktykę, coby się nie zarżnąć ale i nie dać doścignąć mecie.
Impreza jest także imponująca organizacyjnie, bo bieg startuje w jednym czasie w kilkudziesięciu miastach na różnych kontynentach (w Polsce - Poznań 3 maja 2015). Oczywiście dla celebrytów liczy się lans, dla mięsa armatniego "liczy się udział", a w skali świata wygrywają słynni profesjonalni ultramaratończycy, przy czym dodatkowym smaczkiem jest rywalizacja z przeciwnikiem odległym o kilka tys. km. Chociaż praktyka wskazuje, że najlepsze wyniki osiągają ci, którzy maja równorzędnego rywala bezpośrednio obok siebie w sensie przestrzennym.
I to właśnie mi przypomniało o Wiekowej idei, bo wtedy też mi tak wychodziło, że uczestnicy, którzy już dawno by zrezygnowali gdyby działał im mózg, pójdą dalej kiedy do głosu dojdą Ambicja i Rywalizacja.