Podczas kolejnego długiego weekendu wybraliśmy się na kajaki na rzekę Regę. Mimo niesprzyjających prognoz pogody (opady deszczy rzędu 56mm/m2), wszyscy uśmiechnięci i głodni przygody przyjechaliśmy do Płot, skąd wypłynęliśmy w kierunku morza. Rzeka była spokojna i niemal wszędzie było widać dno i podwodną roślinność. Dookoła mnóstwo drzew i wędkarzy (jeden nawet pokazał nam swoją zdobycz - prawie metrowego szczupaka).
Z początku pogoda nas oszczędzała, jednak po przepłynięciu zbiornika Rejowickiego troszkę się rozpadało. Po drodze spotkaliśmy bardzo przyjaznego kormorana, który towarzyszył nam w podróży, aż do miejsca gdzie rozbiliśmy nasz obóz. Spaliśmy na łące przed Gryficami, gdyż w trakcie spływu dowiedzieliśmy się, że po drodze nie ma żadnego pola namiotowego. Dodać trzeba, że jak zaczęło padać po 15-tej, tak padało, aż do poranka dnia następnego.
Drugi dzień przywitał nas nieśmiałym słońcem wyglądającym czasami zza chmur. Szybko dotarliśmy do Gryfic, gdzie zrobiliśmy zakupy i troszkę pozwiedzaliśmy, a następnie wyruszyliśmy w dalszą podróż. Tego dnia odłączył się od nas już kormoran, a atrakcję dnia stanowiły liczne liny wiszące nad rzeką i akrobacje Oli na nich (zdjęcia poniżej). Wieczorem rozbiliśmy nasze namioty na łące w pobliżu miejscowości Gąbin. Zrobiliśmy małe ognisko, były kiełbaski, piwo i dobra zabawa.
Na dzień trzeci zaplanowane mieliśmy wypłynięcie na Bałtyk. Wszystko jednak pokrzyżowała nam pogoda. W nocy rozszalał się mały huragan. Pogoda była na tyle kiepska, że dopłynęliśmy tylko do Trzebiatowa i tam skończyliśmy nasz spływ.
Podsumowując, rzeka bardzo ładna i łatwa. Polecamy każdemu i zapraszamy do obejrzenia zdjęć.