No i kolejny rowerowy wypad już za nami.
Uczestników: sztuk dwie - Grażka i moja skromna osoba. Marcin podobno(!) już do nas jechał ale złapał kapcia na trasie :(
Trasa: Najpierw zgodnie z planem Ustowo - Siadło Dolne - błoto - błoto - błoto - pokrzywy - błoto - śliczny podjazd - krzaki - krzaki - krzaki - Moczyły - Pargowo. Faktycznie udało się przejechać granicę tuż za Pargowem, choć potem zbrakło drogi do Staffelde, zatem skierowaliśmy się na zachód - Tantow (tu spotkaliśmy pana, który od 17 dni jechał rowerem gdzieś od granicy Czesko-Słowackiej, a jechał nad morze) - Radekow - wiatrak na wiatrakowym polu (można załapać stracha stojąc bezpośrednio pod takim kręcącym się szybko, a dziś wiaaaało) - autostrada E28 - Pomellen - Ladenthin - Schwennenz - Grambow - kolejne ładne miejsce do przekraczania granicy - Kościno - łysy niebieski szlak - Lubieszyn - Wąwelnica - nasze ulubione rondo w Redlicy - Bezrzecze - Zawadzkiego - las Arkoński - Chopina - obwodnica śródmiejska ;)
Zatem za Pargowem trochę zmodyfikowaliśmy trasę.
Jak ktoś chętny, to zapraszam do
obejrzenia mapki.
Łącznie trasa ok. 60 km (+12 km na nasze dojazdy).
Pogoda wbrew pozorom nie była taka zła. Padało tylko dwa razy (raz przeczekaliśmy, raz schowaliśmy się pod autostradą) i choć mocno wiało, to dało się jechać, a jak ktoś się dobrze ubrał, to nawet nie zmarzł :D Aha, i była lampa! Raz ale była! :P
Tak więc niech żałują Ci którzy nie przyjechali... chyba, że ktoś nie lubi błota - to niech się cieszy :)
Pozdrawiam i do następnego razu (do
najbliższej Rowerowej Soboty?)